Stefania Auci, „Sycylijskie lwy”

Sycylijskie lwy autorstwa Stefanii Auci to świetne wakacyjne czytadło! I nie, tym razem nie chodzi o Czerwoną ziemię. Książka opowiada o rodzinnej sadze, którą autorka rozwija na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Stefania Auci sprzedała we Włoszech ponad 400 tysięcy egzemplarzy tej książki, a okładka, z której spoglądała na mnie z wystawy każdej księgarni podczas zeszłorocznych włoskich wakacji, przyciągnęła moją uwagę. Jest to lektura idealna na wielkie lub małe włoskie wakacje, a jeśli wybieracie się na Sycylię, to wręcz obowiązkowa. Auci, będąca Sycylijką, doskonale zna swoją ojczyznę, a jej miłość do Sycylii, a zwłaszcza do Palermo, przebija się przez każdą stronę. Zadziwia jej praca dokumentacyjna: opisuje XIX-wieczne miasto, jakby chodziła po nim codziennie, znając każdy jego zakątek, sklep czy miejsce spotkań.

Dla Włochów Sycylijskie lwy mają ten dodatkowy smaczek, bo opowiadają historię rodziny Florio, która przybyła do Palermo w 1799 roku w poszukiwaniu szczęścia i dobrobytu. Rodzina ta z biegiem lat stała się jednym z najpotężniejszych rodów na Sycylii, a ich wpływ na rozwój włoskiego kapitalizmu jest niezaprzeczalny. Auci z szacunkiem dla faktów łączy te wydarzenia z fikcją, pełną pasji i namiętności. Jej styl, choć doskonale oddaje epokę, zaskakuje nowoczesnym podejściem do tej historii.

Czytając Sycylijskie lwy, przypomniały mi się niektóre powieści, takie jak Lalka Prusa czy sagi Kena Folletta, ale Auci ma własny, wyjątkowy styl. Daje to 500 stron solidnej rozrywki, pełnej historii i emocji, które wciągają od pierwszej do ostatniej strony. Historia rodziny Florio kończy się w 1868 roku, ale dalsza część zapewne nie da długo czekać.

Udostępnij:
7