Hernan Diaz, „W oddali”

Wreszcie. Kiedy pracowałem w Wydawnictwie W.A.B., nazywaliśmy hipnotyczny debiut Hernána Diaza, urodzonego w Argentynie, wychowanego w Szwecji amerykańskiego filozofa i kulturoznawcy, wykładowcy Uniwersytetu Columbia – „powieścią Trzaskowskiego”.

Tak się składa, że z panem prezydentem wychowywaliśmy się na tych samych ulicach warszawskiego Nowego Miasta i kończyliśmy to samo LO im. Mikołaja Reja. I częściej niż o polityce rozmawiamy o książkach, podsyłając sobie kolejne fascynacje. Ja mu np. Prześnioną rewolucję Ledera czy reportaże Szabłowskiego, a on mnóstwo świetnej literatury anglojęzycznej. I kiedyś, późnym wieczorem, wysłał mi okładkę In the Distance i pisał tak: „A ja właśnie skończyłem Diaza. Gość dostał się rok temu do finału Pulitzera – genialne – książka drogi – na Dzikim Zachodzie – jakby western napisany na nowo – dziki, nieokiełznany i co za język – rewelka. I facet był zupełnie nikomu nieznany.”

Następnego dnia poprosiłem w wydawnictwie o sprawdzenie praw. Były do wzięcia. Niesamowity język Diaza pięknie spolszczył Paweł Lipszyc. Podpisując się pod każdym słowem Rafała, dodam, że to jedna z najbardziej przejmujących powieści o samotności, jaką czytałem. Prosta, mocna, brutalna i surowa jak biblijna przypowieść. Albo powiastka filozoficzna, moralitet o samym sensie człowieczeństwa. Ledwie trzysta stron, które autor pisał sześć lat. Jakby wyciskał samą esencję prozy.

I tak, to western, neowestern, antywestern osadzony w połowie XIX wieku, opowiadający o szwedzkim imigrancie. Bohater ledwo rozumie angielski, i tak Diaz prowadzi narrację – wiemy tylko tyle, ile Hakan Söderström zrozumie, co daje frapujący efekt.

Czytając W oddali, wpadałem za sprawą tej prozy niemal w trans. W głowie układała mi się ścieżka dźwiękowa jęczących, szarpiących, niekiedy przesterowanych gitar. Czasem pojedynczy, niosący się dźwięk, kiedy indziej jego nawałnica, ściana.

Przyznaję bez bicia: gdyby nie kolega Trzaskowski, raczej bym nie sięgnął po metafizyczny western o samotności ze szwedzkim imigrantem w roli głównej, autorstwa urodzonego w Argentynie amerykańskiego profesora. A teraz jestem zachwycony i sam Wam gorąco polecam „powieść Trzaskowskiego”.

Wydawnictwo W.A.B.

Udostępnij:
7