Chyba dobrze, że nie wiedziałem, za co się biorę. Gdybym przeczytał opis, że „Disclaimer” („Sprostowanie”) to erotyczny thriller psychologiczny, czy też psychologiczny thriller erotyczny, pewnie bym odpuścił — za dużo tej magmy w życiu przyswoiłem. Coś mi w głowie brzdąkało, że to historia dziennikarskiej gwiazdy, której wyciągają kompromaty sprzed lat.
O, to już lepiej — lubię branżowe historie, a tu w dodatku niezrównana Cate Blanchett w roli głównej i, co odkrywam z pewnym zdziwieniem, bo mi do medialnego tematu nie pasuje, twórcą, scenarzystą i reżyserem jest Alfonso Cuarón. Jego „I twoją matkę też” (z młodziutkimi i wspaniałymi Diego Luną i Gaelem Garcíą Bernalem) do dzisiaj uważam za jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem, a w ostatnich latach podziwiałem jego „Grawitację” i „Romę”.
No dobra, to jedziemy. Najpierw dwa zaskoczenia w ciekawych rolach: mocno już wiekowy Kevin Kline, który zawsze mi się kojarzy z „Rybką zwaną Wandą” i „Burzą lodową”, oraz Sacha Baron Cohen, który wiadomo z czym i z kim się kojarzy, hehe. Obydwaj są świetni: Kline jako wdowiec, który nigdy nie uporał się z tragiczną śmiercią jedynego syna, i Cohen w roli pierdołowatego męża, człowieka bez właściwości. No i królowa Blanchett. Ona gra tylko dobrze albo bardzo dobrze, tutaj jak dla mnie jest obłędna. A Leila George jako młoda Blanchett — znakomita. Ich bohaterce ktoś wysyła powieść, w której rozpoznaje samą siebie, a ta jej książkowa wersja ma być odpowiedzialna za śmierć przed laty młodego chłopaka, z którym miała pozamałżeński romans.
Ale na początku miałem wrażenie, że oglądam jakiś kicz. Bardzo ładnie zrobiony, ale jednak kicz. No nie żadne „69 fikołków Greena”, trzy kosmosy wyżej, ale heloł — to nie dla mnie. Jednakowoż tylko siedem odcinków, więc pomyślałem: zobaczmy, jak to poleci. No i odszczekuję te sugestie kiczu. Znaczy — tak, ale nie. Bo ten domniemany kicz ma bardzo istotne uzasadnienie. Tak jak funkcja dwóch narratorów. Nie spoileruję. Sprawdźcie sami, bo to naprawdę świetna rzecz, którą w pełni docenia się dopiero po obejrzeniu całości.
Nie wiem, czy to jest thriller, nie potrafię zakwalifikować gatunkowo, pieprzyć to. Na pewno jest to świetnie opowiedziana historia, budująca napięcie na różne, zaskakujące sposoby i pokazująca, jak strzępy prawdziwej historii można ułożyć na bardzo odmienne sposoby.
Kawałek bardzo dobrego, wciągającego kina, któremu — jak w moim wypadku — trzeba dać trochę czasu.
Do obejrzenia na Apple TV.