Jestem jeszcze przed końcem, bo HBO Max wrzuci ostatni odcinek za tydzień, ale śmiało mogę Wam polecić świetny miniserial „Task” (po polsku trochę drętwo „Grupa zadaniowa”). Zacząłem oglądać ze względu na twórcę — Brada Ingelsby’ego, który stworzył rewelacyjną „Mare of Easttown” z wybitną rolą Kate Winslet. Więc był kredyt zaufania.

Tak jak w „Mare of Easttown” świetny materiał do zagrania dostała Winslet, tak w „Task” błyszczą Mark Ruffalo i Tom Pelphrey, ale cała obsada jest świetnie skompletowana. Szczególnie podobała mi się Alison Oliver, na którą zwróciłem uwagę w bardzo dobrym thrillerze kryminalno-politycznym „The Order” („Ciche braterstwo”).

Mark Ruffalo jako poobijany przez rodzinne tragedie agent FBI tworzy wspaniałą, umęczoną postać, ale równie ciekawy jest jego antagonista grany przez Pelphreya — nienajmądrzejszy przestępca, który chciałby dobrze, ma w sobie dobroć, ale los i głupota nie pozwalają. Zazwyczaj filmowi głupcy mnie irytują (w poważnych obrazach; komedie to insza sprawa), tu współczułem.

Jeden rabuje handlarzy narkotyków, drugi go ściga, ale jest tu tyle warstw emocjonalnych i psychologicznych, tyle splotów losu i dojmującego bólu, że oglądamy coś na kształt przypowieści — okrutnej i wciągającej. To opowieść o dwóch straumatyzowanych rodzinach, których tajemnice poznajemy stopniowo, i są one równie intrygujące jak sensacyjna akcja.

Duża satysfakcja dla wymagającego widza.

Udostępnij:
7