Jeśli spędzacie urlop w ojczyźnie i cieszycie się mżawkami, ulewami, wichurami, gradobiciem i chłodem, to mam dla Was lekarstwo: zasysający thriller psychologiczny, pierwszorzędne wakacyjne czytadło. Tu od razu przypominam, że w moim słowniku „czytadło” to komplement, na który niełatwo zasłużyć. To jak z filmami Sergio Leone, który mawiał, że jest reżyserem klasy A kina klasy B. To samo mogłaby powiedzieć o swoim pisaniu Amerykanka Liz Moore. Jej „Bóg lasów” wciąga jak niepokojące leśne duchy, jest świetnie skonstruowany i napisany, a gęstą i duszną atmosferę można ciąć tasakiem.
Mamy lato 1975 roku, dzikie góry Adirondack w stanie Nowy Jork, letni obóz survivalowy dla dzieciaków z bogatych i wpływowych rodzin wschodniego wybrzeża. Akcja zaczyna się, gdy znika 13-letnia buntowniczka Barbara. To córka Van Laarów, do których należy obóz, połowa okolicy i potężny bank w stolicy stanu. W tym czasie w domu jej rodziców odbywa się coroczne wystawne przyjęcie. Zaginięcie Barbary wywołuje podwójny wstrząs. 14 lat wcześniej zniknął w pobliskim lesie i nigdy się nie odnalazł starszy brat Barbary, wówczas ośmioletni chłopiec.
Autorka świetnie prowadzi narrację na kilku planach czasowych i z wielu perspektyw uczestników wydarzeń. Znakomicie buduje psychologię postaci, jej bohaterowie są niejednoznaczni, pęknięci, stopniowo odsłaniają się ich tajemnice i wzajemne powiązania. „Bóg lasów” nie jest typem thrillera, w którym co kilka stron jest mniej lub bardziej prawdopodobny zwrot akcji. Liz Moore prowadzi spokojną, można by rzec elegancką narrację, stopniowo budując coraz bardziej osaczającą czytelnika atmosferę i gęstwinę emocji. Traumy, niezaleczone rany, niedopowiedzenia i kłamstwa, błędne decyzje i czysta zła wola, nadzieje i frustracje, napięcia klasowe małomiasteczkowej społeczności wypełzają z lasów Adirondack niczym gęsta, żywa mgła.
Alfred Hitchcock mawiał, że trzeba zacząć od trzęsienia ziemi, a potem wzmagać napięcie. Liz Moore przypomina mi syreny z „Odysei” wabiące żeglarzy. Zaczynasz słuchać delikatnego śpiewu i sam nie wiesz, kiedy jest po tobie.
Przełożył Mateusz Borowski
Wydawnictwo Otwarte