Jean-Baptiste Andrea, „Czuwając nad nią”

No to ponownie mam dla Was najrzadszego, wbrew pozorom, ptaszka, czyli jakościowe czytadło. Inteligentną powieść łotrzykowską i przypowieść w jednym. Na jesienną kanapę z herbatą jak znalazł. Przed Wami Jean-Baptiste Andrea i jego Czuwając nad nią.

Zacznę od końca. Przeczytałem przesączoną jadem polską recenzję francuskiej powieści. Krytyk był oburzony, że takie coś mogło dostać najbardziej prestiżową we Francji nagrodę Goncourtów. Z każdym akapitem, im bardziej krytyk się nakręcał, nabierałem silniejszego przekonania, że to rzecz dla mnie. A kiedy sprawdziłem autora i okazało się, że lata temu napisał i wyreżyserował kultowy offowy horror Dead End (Droga śmierci), byłem na tyle zaintrygowany, że sięgnąłem po jego powieść. I to była bardzo dobra decyzja i upewniłem się, że Francuzi kochają nie tylko książki, ale i czytelników, stąd taka decyzja jury nagrody Goncourtów.

Lata 80. XX wieku. Na łożu śmierci, urodzony na początku stulecia, Mimo wspomina swoją niezwykłą relację z Violą. On, z matki analfabetki, kamieniarz, rzeźbiarz i karzeł, ona, wolny duch z potężnej rodziny z pogranicza Ligurii i Piemontu. I ich mała historia rzucona na tło tej wielkiej i niebezpiecznej XX wieku. Ona chce fruwać (dosłownie i w przenośni), on twardo trzyma się ziemi. „Nie ma Mima Vitalianiego bez Violi Orsini. Ale jest Viola Orsini, która nie potrzebuje nikogo.” Viola, ach Viola, księżniczka ADHD, włoska Phoebe Buffay sprzed stu lat.

Andrea pisze ładnie, wciągająco i zrozumiale. Jest w Czuwając nad nią wiele odniesień kulturowych, ale tak podanych, by czytelnik nie czuł się głupszy od autora. I są takie, do których trzeba mieć parę lektur przeczytanych, ale ich nieznajomość nie wpływa na potoczyście płynącą akcję. To takie smaczki dla patologicznych wykształciuchów.

Autor ma smakowite poczucie humoru i smykałkę do chwytliwych zdań: „Jego wyniosłość ochlapywała nas, kapała wokół niczym deszcz – taki sam jak ten, który na całym świecie podlewa rewolucyjne ziarno.” „Moja zemsta będzie dwudziestowieczna, nowoczesna. Zasiądę przy stole tych, którzy mnie odepchnęli.”

Czyli już wiecie: kanapa, herbata, kocyk i płyniecie.

Pięknie przełożyła Beata Geppert.

Wydawnictwo Znak

Udostępnij:
7